Jan Lewandowski

O co Arkadiusz Wiśniewski chciałby spytać Apostołów?

dodane: 2004-09-10
            We wstępie do swej (nie wydanej jeszcze, o ile wiem)  książki Arkadiusz Wiśniewski napisał:

"Gdyby Trójca była faktem, nie byłoby żadnej ważniejszej doktryny wymagającej wyjaśnienia przez apostołów niż właśnie ona. Tymczasem apostołowie i starsi zbierają się w Jeruzalem aby dyskutować n.p. sprawy związane ze zrozumieniem zakonu, nie organizując jednak takiego spotkania dotyczącego problemu natury Boga będącego w trzech osobach. Rozważają w swych listach kwestie usprawiedliwienia, przymierzy, zmartwychwstania, chrztu, narodu izraelskiego, nie wyjaśniając przy tym w ogóle nauki o Trójjedynym Bogu. Gorzej, w Nowym Testamencie nikt ich nawet o taką naukę nie pyta..."[1].

Nie jest to pogląd specjalnie oryginalny. Tak uważają też Świadkowie Jehowy (dalej: ŚJ):

"Jeżeli Bóg składa się z trzech osób, to chyba nakazałby pisarzom Biblii wyraźnie to zaznaczyć, żeby nie było co do tego żadnych wątpliwości. Musieliby to uczynić przynajmniej pisarze Chrześcijańskich Pism Greckich [tzn. Nowego Testamentu � przyp. J.L.], którzy utrzymywali bliskie kontakty z Synem samego Boga, a jednak tego nie zrobili"[2].     

Z pozoru, rozumowanie to jest bardzo trafne i wręcz bezdyskusyjne. Jednakże, w rzeczywistości mamy w nim przemycone kilka bezpodstawnych (i co najmniej dyskusyjnych) założeń, bez których w ogóle nie dałoby się tego rozumowania przeprowadzić.

Pierwszym założeniem jest tutaj przyjęcie przez ŚJ i Wiśniewskiego tezy, że problem natury Boga miałby być kwestią potrzebującą wyjaśnienia w I wieku. Przyjmują oni tak przede wszystkim dlatego, że wyjaśniano wtedy inne kwestie domagające się wyjaśnienia, czyli: zrozumienie zakonu, usprawiedliwienia, przymierzy, zmartwychwstania, chrztu, kwestie związane z Izraelem, itd.

Rozumowanie takie jest jednak dość wątpliwe. Po pierwsze, to, że w I wieku nad czymś dyskutowano nie oznacza jeszcze, że w czasie gdy powstawał Nowy Testament to wszystko co miało zostać jakby "raz na zawsze" wyjaśnione było właśnie wyjaśniane. Jeśli już coś dyskutowano w listach, lub na spotkaniach Apostołów, to były to najwidoczniej kwestie palące, które domagały się wyjaśnień w pierwszej kolejności. Nie wiemy dokładnie z jakich powodów kwestie te mogły być palące, i nie wiemy czy wyjaśniano wtedy te sprawy właśnie dlatego, że ich nie wyjaśnienie groziło poważnymi podziałami wśród chrześcijan. Najprawdopodobniej tak było. Na potrzeby tych rozważań wystarczy nam z małą granicą niepewności przyjąć, że jeśli już coś wyjaśniano, to były to sprawy z takich czy innych powodów najpilniejsze. Apostołowie, tak bardzo zajęci działalnością misyjną (por. Łk 10,4), w której byli w stanie przekazać tylko główny zarys dopiero tworzącej się nauki chrześcijańskiej, nie mieli zbyt wiele czasu na niekończące się dywagacje teologiczne, szczególnie takie, w których lubują się dziś antytrynitarze rozbierający każdy wers używany przez trynitarzy.

Jeśli już więc Apostołowie na coś poświęcali swój czas, dokładnie to omawiając, to musiały to być raczej kwestie naprawdę pilne i naglące, które nie mogły pozostać bez szczegółowego wyjaśnienia. Co więcej, i co chyba najważniejsze dla niniejszych rozważań, możemy z tego również wnioskować, że Apostołowie nie tylko poprzestawali wyłącznie na wyjaśnieniach tego co w ich czasach powodowało u im współczesnych wiele pytań, ale przede wszystkim nie wyjaśniali też tego, co według naszego współczesnego widzimisię powinno zostać bardziej szczegółowo wyjaśnione. Jeśli coś nie było sporne, lub przynajmniej poważnie niejasne, to oznacza to, że nie widziano potrzeby wyjaśniania tego. W związku z tym wszystkim nie możemy więc w żadnym wypadku wnioskować, że za czasów Apostołów wyjaśniono wszystko co było do wyjaśnienia. Wiemy o tym nie tylko stąd, że niemożliwością wręcz byłoby to zrobić z powodów jakie opisałem w tym akapicie, ale przeczy temu bezspornie również i to, o czym napiszę jeszcze w dalszej części niniejszego tekstu.  

Drugim założeniem jest przyjęcie poglądu, że jeśli w czasach Apostołów czegoś nie dyskutowano, to oznacza to, że prawdopodobnie nikt czegoś takiego wtedy nie nauczał, jak zakłada wyżej Wiśniewski i ŚJ o Trójcy. Takie rozumowanie jest jednak dość płytkie. Kwestię tę można bowiem z powodzeniem wyjaśnić również na sposób korzystny dla trynitarzy, czyli: o kwestii Boga w trzech Osobach nikt w I wieku szerzej nie dyskutował, bowiem dla pierwszych chrześcijan nie było to problematyczne ani sporne, jak inne kwestie, które Apostołowie mozolnie wyjaśniali w listach czy na spotkaniach. Wręcz przeciwnie, kwestia trynitarna była dla tamtych ludzi wystarczająco oczywista, dlatego szerzej się nad nią nie rozwodzono. Teksty NT w sposób wystarczająco jasny tylko trzem Osobom na różne sposoby przypisywały atrybuty wyłącznie boskie, więc dla pierwszych chrześcijan jakiekolwiek dalsze wyjaśnienia odnośnie Boga w trzech Osobach były po prostu zbędne. Nie istnieli wtedy jeszcze bowiem antytrynitarni malkontenci, z zasady za nic w świecie nieprzekonywalni w zakresie nauki o Bogu w trzech Osobach, i rozbierający każdy używany przez trynitarzy wers z Biblii na przecinki i części pierwsze, czyniąc to tylko po to, żeby nie uwierzyć w ideę trynitarną. Oceniając podług naszych subiektywnych założeń stopień w jakim coś powinno zostać w NT wyjaśnione, patrzymy na coś wyłącznie z naszej subiektywnej i sceptycznej perspektywy, z punktu widzenia optyki naszych potrzeb doprecyzowania jakichś kwestii. Jednakże, owa optyka była Apostołom przecież zupełnie nieznana. Nie możemy więc oceniać ani arbitralnie wyrokować, jak to czynią właśnie antytrynitarze, że coś w co wierzą trynitarze nie zostało powiedziane w Biblii, bowiem w tym momencie wiadomo tylko tyle, że nie zostało to w Biblii wyjaśnione na tyle klarownie, żeby przekonać o tym skażone subiektywizmem ego antytrynitarzy.

Wniosek z tego wszystkiego jest prosty: Mówiąc o tym, że w I wieku "nie wyjaśniono" nauki o Bogu w trzech Osobach, tacy antytrynitarze jak ŚJ i Wiśniewski mogą dowieść jedynie tego, że w I wieku nikt nie wyjaśnił tego w sposób, który zadowoliłby ich samych. Nie wynika więc z tego, że nauka o Bogu w trzech Osobach nie została zawarta w NT.   

Jak widzieliśmy wcześniej, Wiśniewski i ŚJ stwierdzają, że kiedy powstawały jakieś wątpliwości, to Apostołowie schodzili się i wyjaśniali te kwestie, lub wyjaśniali je w listach. Jak rozumiem, ma z tego przede wszystkim wynikać, że gdyby w I wieku chrześcijanie wierzyli w Boga w Trzech Osobach, to też ktoś próbowałby to komuś wyjaśniać, i zostałoby to zawarte w NT. Jak pisałem wyżej, rozumowanie to jest bezpodstawne z różnych powodów. Aby to teraz wykazać także na inny sposób wystarczy zauważyć, że jest wiele równie ważnych dla chrześcijaństwa kwestii, których w I wieku nikt nie dyskutował, ani nikomu nie wyjaśniał. Rozwinę to teraz.

Dla każdego, kto miał choć trochę do czynienia z historią chrześcijaństwa pierwszych wieków jest wystarczająco jasne, że istnieje wiele zagadnień dla chrześcijan, równie ważnych jak kwestia Trójcy, których w I wieku też nikt nikomu nie wyjaśniał, ani o które nikt Apostołów nie pytał. Weźmy tak fundamentalną kwestię dla chrześcijaństwa, jak kanon Biblii. Od tej kwestii zależy bardzo wiele, dla niektórych wszystko, bowiem rozmawiamy o fundamentalnej kwestii autorytetu dla wiary i moralności, jakim jest dla chrześcijan właśnie Pismo święte. Można by spytać, jeśli zdaniem Wiśniewskiego i ŚJ w I wieku "wyjaśnienia wymagały" tak ważne dla chrześcijan kwestie jak kwestia Trójcy, to dlaczego nie wyjaśniono jeszcze wtedy w NT kwestii tak fundamentalnej, jak kwestia tego, co powinno wchodzić w skład kanonu Biblii?  Z dostępnego materiału historycznego nie wynika, że kwestia zakresu kanonu ST i NT została sprecyzowana przez Jezusa, czy przez Apostołów[3]. 

Listę istotnych dla chrześcijaństwa kwestii wymagających wyjaśnienia w I wieku można kontynuować. Weźmy rodowody Jezusa w Ewangeliach Łukasza i Mateusza. Poważnie różnią się one od siebie, co stało się jednym z najczęstszych powodów do zarzucania Biblii sprzeczności i narażania jej na zarzut spreparowania i sfałszowania mesjańskiego rodowodu Jezusa[4]. Kwestia ta na pewno domagałaby się lepszego przedstawienia i wyjaśnienia w I wieku, jednak Apostołowie ani pisarze NT tego nie zrobili. Dziś oczywiście próbuje się tę kwestię wyjaśniać na różne sposoby[5], jednak nic nie zastąpi oczywiście takiego wyjaśnienia, jakiego mogliby dostarczyć Apostołowie, lub dany pisarz NT.

Weźmy też choćby kwestię Prawa ST. Choć apostoł Paweł wyjaśniał kwestie z tym związane, dziś istnieją różne koncepcje odnośnie tego, co powinno nadal obowiązywać chrześcijan z nakazów ST. Jedni mówią tylko o dekalogu, inni o jego fragmentach a jeszcze inni o pewnych innych częściach ST, które również należy uznawać za obowiązujące chrześcijan. Kwestia ta jest niejednoznaczna i oczywiście znów ktoś może uważać, że wie jak to wyjaśnić, może posiadać nawet takie wyjaśnienie, jednak nie zakończy to rzecz jasna różnicy zdań, którą ostatecznie mogłyby zakończyć chyba tylko dane wyjaśnienia pisarza NT. Takich spornych kwestii w zakresie fundamentalnych kwestii związanych z chrześcijaństwem jest oczywiście o wiele więcej, na potrzeby niniejszego eseju wystarczy jednak tylko odwołanie się do przykładów wyżej zasygnalizowanych.

Jak widać, choć zacytowane na początku tego artykułu fragmenty wywodów A. Wiśniewskiego i ŚJ o Trójcy wydają się na pozór oczywiste w swej wymowie, to jednak po nieco głębszym wejściu we wnioski wynikające z tych wywodów przestają on takimi być. Wystarczyło bowiem ten argument zastosować do innych fundamentalnych kwestii związanych z chrześcijaństwem, aby się przekonać o tym, że ów oparty na niedostatecznym wyjaśnieniu kwestii Trójcy w NT argument jest autodestrukcyjny w stosunku do podstaw samego chrześcijaństwa. Owe podstawy to kwestie zasadnicze dla autorytetu chrześcijaństwa, bowiem są one ściśle związane z mesjańskim pochodzeniem Jezusa i z autorytetem Biblii włącznie.

Jan Lewandowski

             

 



[2]Czy wierzyć w Trójcę?, Brooklyn 1989, str. 13.

[3] Szczegółowo i na bazie historycznego materiału uzasadniłem to w następujących tekstach: Kanon Pisma Świętego Nowego Testamentu, a Świadkowie Jehowy, http://apologetyka.com/zastosowanie/sekty/jw/iszbin/kanonNT.htm ; http://www.apologetyka.katolik.pl/polemiki/swiadkowie/kanon/index.php ; Jan Lewandowski, Kanon ksiąg Starego Testamentu a Świadkowie Jehowy, http://apologetyka.com/zastosowanie/sekty/jw/iszbin/stsj.htm ; Jan Lewandowski, Czy Flawiusz potwierdza kanon biblijny Straznicy?, http://warsaw.com.pl/brooklyn/flawiusz.htm .   

[4] Por. np. Uta Renke Heinamann, Nie i Amen, Gdynia 1994, str. 73n.

[5] Por. np. Josh McDowell, Przewodnik Apologetyczny, Warszawa 2002, str. 286n.

Zgłoś artykuł

Uwaga, w większości przypadków my nie udzielamy odpowiedzi na niniejsze wiadomości a w niektórych przypadkach nie czytamy ich w całości

Komentarze są zablokowane